Witam !!
Wczoraj spotkałem się z Włochem ze szkoły Stefano :). Było całkiem fajnie pochodziliśmy po knajpach wypiliśmy browary :D. Kurdę ciężko jest chodzić po ulicy gdzie są knajpy pełno jest skąpo ubranych ładnych kobiet :D . Co dziwne parę jest przebranych za dziewczynki może Australijczycy to lubią :P. Niestety nie wpuścili nas do lepszych knajpek bo mieliśmy złe obuwie :/ w sandałach czy w japonkach nie wpuszczają:/ .
Za to wpadliśmy do irlandzkiej knajpki gdzie jakaś gruba pani śpiewała różne covery. Wytrzymaliśmy tylko jedno piwo i ta wspaniała muzyka zmusiła nas do szybkiego wycofania się na z góry upatrzone pozycję . Jedyne co dobre to że znaleźliśmy 10 AUD :D na siedzeniu wiec poszliśmy do lepszej knajpki takiej browari w Townsville. Próbowałem piwa z kiwi ale było nie dobre. Inne piwa też mieli jakoś tak nie smakowało mi jednak Polskie piwo to Polskie piwo :D.
Powrót był ciekawy :). Powroty w nocy w Australii na początku są trochę straszne :/. W każdych krzakach coś sie rusza ciemno strasznie i gorąco. Jedynie co dobre to że z gołym brzuszkiem możesz sobie paradować :D A więc sobie tak szedłem z brzuchem na wierzchu dumny a tu nagle coś za mną z wielkim szelestem jak by przeskoczył z jednej strony ulicy na drugą !!!. Odwróciłem się ale nikogo nie było no to przyspieszyłem. Oczywiście w myślach miałem już widok goniącego mie aligatora czy wściekłego kangura :/ . Ale parę szybkich kroków dalej naglę coś wielkiego czarnego zeskoczyło z drzewa przede mną i parę centymetrów przede mną przeleciało mi pod nosem na druga stronę drogi !! Oczywiście zanuciłem pod nosem stare polskie zaklęcie odganiające złe duchy i dodające punkty do obrony i siły :D czyli "ku@#!a jego mać " Po czy zobaczyłem następne takie zwierze przelatujące przez ulicę. Co się okazało to były wielgachne nietoperze !!! wielkości psa !!! masakra !!! trzeba jeść i nosić ze sobą czosnek !!! takie bydle to może spokojnie cię porwać i zjeść :/ choć podobno nikomu jeszcze krzywdy nie zrobiły :P
Niestety bardziej niebezpieczne okazali się tubylcy ponieważ ktoś rzucił we mnie szejkiem z samochodu. Całe szczęście nie doleciał ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz