środa, 29 września 2010

Townsville - noc

Witam !!
Wczoraj spotkałem się z Włochem ze szkoły Stefano :). Było całkiem fajnie pochodziliśmy po knajpach  wypiliśmy browary :D. Kurdę ciężko jest chodzić po ulicy gdzie są knajpy pełno jest skąpo ubranych ładnych kobiet :D . Co dziwne parę jest przebranych za dziewczynki może Australijczycy to lubią :P. Niestety nie wpuścili nas do lepszych knajpek bo mieliśmy złe obuwie :/ w sandałach czy w japonkach nie wpuszczają:/ .

Za to wpadliśmy do irlandzkiej knajpki gdzie jakaś gruba pani śpiewała różne covery. Wytrzymaliśmy tylko jedno piwo i ta wspaniała muzyka zmusiła nas do szybkiego wycofania się na z góry upatrzone pozycję  . Jedyne co dobre to że znaleźliśmy 10 AUD :D na siedzeniu wiec poszliśmy do lepszej knajpki takiej browari w Townsville. Próbowałem piwa z kiwi ale było nie dobre. Inne piwa też mieli jakoś tak nie smakowało mi jednak Polskie piwo to Polskie piwo :D.

Powrót był ciekawy :). Powroty w nocy w Australii na początku są trochę straszne :/. W każdych krzakach coś sie rusza ciemno strasznie i gorąco. Jedynie co dobre to że z gołym brzuszkiem możesz sobie paradować :D A więc sobie tak szedłem z brzuchem na wierzchu dumny a tu nagle coś za mną z wielkim szelestem jak by przeskoczył z jednej strony ulicy na drugą !!!. Odwróciłem się ale nikogo nie było no to przyspieszyłem. Oczywiście w myślach miałem już widok goniącego mie aligatora czy wściekłego kangura :/ . Ale parę szybkich kroków dalej naglę coś wielkiego czarnego  zeskoczyło z drzewa przede mną  i parę centymetrów przede mną przeleciało  mi pod nosem na druga stronę drogi !! Oczywiście zanuciłem pod nosem stare polskie zaklęcie odganiające złe duchy i dodające punkty do obrony i siły :D czyli "ku@#!a jego mać " Po czy zobaczyłem następne takie zwierze przelatujące przez ulicę. Co się okazało to były wielgachne nietoperze !!! wielkości psa !!! masakra !!! trzeba jeść i nosić ze sobą czosnek !!! takie bydle to może spokojnie cię porwać i zjeść :/ choć podobno nikomu jeszcze krzywdy nie zrobiły :P

Niestety bardziej niebezpieczne okazali się tubylcy ponieważ ktoś rzucił we mnie szejkiem z samochodu. Całe szczęście nie doleciał ....

niedziela, 26 września 2010

Townsville - ciekawostki

buu oni tu mają limitowaną prędkość internetu do 25 GB na miesiąc :/ i niestety już to wykorzystaliśmy :( do końca miesiąca teraz będę jechał na 6 KB/s AAAAAaaAAAAaaaa a ja myślałem że przyjechałem do jakiegoś cywilizowanego kraju :P a tu limity na internet dają. Nic dziwnego że tu nie ma takiego dużego piractwa :). Ludzie nie mogą dużo ściągać ale jednak blokuje to dużo innych możliwości i rozwój nowych internetowych technologi. Już sobie filmu HD z netu nie pooglądasz. 

Dzisiaj dużo nauki i pływania oraz siedzenia i gadania z Australijczykami a i nawet znalazłem znośne piwo :)

sobota, 25 września 2010

townsville - zycie






Nic sie nie dzieje , rano wyprawa rowerkiem ale niestety okazało się wybrana przezemnie trasa jest zalana ale i tak było fajnie . Niestety coś mi nie wychodzą zdjęcia jakoś nie mam weny :/
Cała droga była usiana takimi wrakami :)

to chyba było jakieś jeziorko w porach deszczowych . Czemu tu tyle wraków to nie wiem może mają jakąś gre narodową topienie samochodów jak nasza marzanna na wiosnę

co biedniejsi może topią rowery :)





 
Castle hill
Później siedziałem na plaży i kopałem się w morzu :) kurde to jest nie samowite uczucie jak wchodzisz do morza i czujesz że wodą jest ciepła . Po Bałtyku ciągle jestem przygotowany na nagły atak zimna :D

A później nauka :D

A i jeszcze był obiad ale obiad pycha !!!!

Najpierw indyk w takiej dziwnej panierce . Z sałatką ważywną owocową :) i do tego zajebisty chlebek domowej roboty. Jeszcze na dodatek go smarzyli na patelni w takim sosie chili :D pycha !!!
No a na deser placek orzechowo kokosowy ciepły z zimnymi lodami !!!
Będę gruby :D ale warto :P

Pod koniec  dnia próbowałem z domownikami oglądać telewizji ale niestety się nie dało. Oni co 10 minut filmu mają reklamy !!! szybciej by było ściągnąć film samemu z internetu i oglądnąć od nowa .

ps. Widzę że blogger.com się rozwija ciągle nowe funkcje :) teraz mogę dodawać wszystkie zdjęcia prosto z galerii w picasa :D !!

piątek, 24 września 2010

Townsville - ciekawostki

W trakcie rozmów o pogodzie każdy stwierdził że pogoda się zmienia. W każdym z krajów coś dziwnego dzieje sie z pogodą. Może jednak globalne ocieplenie to nie jest bujda na resorach ale rzecz która właśnie się dzieje. Sami w Polsce w tym roku doświadczyliśmy jednej z najcięższych zim , powodzi i chyba najwyższych temperatur w lecie.

W Australii także  w tym miesiącu nigdy nie padało a ostatnio ciągle leje i są chmury. Tubylcy zawsze nazywali Townsville , brownsville bo wszystko było brązowe wypalone od słońca a teraz jest inaczej. Dużo deszczów i chmury.


Dzisiaj dali nam do spróbowania takich dziwnych potraw Australijkach i są paskudne .. Takie ciasto francuskie słone i w środku gulasz bleee. Albo parówka w cieście takie tłuste itp myślałem że sie porzygam . Oni maja albo słodkie albo takie obrzydliwe angielskie :P

A dowiedziałem się dzisiaj że ogólnie w Australii można wyżywić się za za 50 dolarów tygodniowo :) przynajmniej Ela tyle tygodniowo płaci za jedzenie

Miałem dwie oferty pracy w IT ale niestety wszystkie tylko i wyłącznie na pełny etat :/ Panowie od razu mówią że świetne kwalifikację ale jak mówię że tylko na pół etatu to niestety nie ma o czym gadać :/

Zastanawiam się także nad przeniesieniem do Brisbane ale nie mogę dorwać kolesia który jest za to odpowiedzialny ..

czwartek, 23 września 2010

Townsville - Foty

Co mnie na początku zszokowało i do dzisaij się nie mogę przyzwyczaić to to że w Townsvill cała architektura jest strasznie niska i taka delikatna z drewna. Całe Townsvill jest całe rozproszonę i są same domki :) porobiłem parę zdjęć domków w okolicy. Trzeba pamietać że domki i ziemie na górze są najdroższe. Jest jednak domek który poradził sobie z tym problemem. Dom został wybudowany na prawie  pionowej ścianie z której wychodzą z jednego miejsca słupy i podtrzymują cały dom nad przepaścią :) a więc zapraszam do oglądania zdjęć

Wiecej domków kliknij 


Później na noc przeszedłem się po plaży nocą i oczywiście znowu natrafiłem na jakieś wydarzenie!!!.  Tym razem bębniarze pełno ludzi na plaży grający na bębenkach. Było pełno dzieci i każdy mógł spróbować grać na bębnach :) naprawdę miło Spotkałem też znajomego z szkoły włocha Stefano :) i jutro spotykamy sie na plaży na piwko !!!.Wracając zrobiłem jeszcze zdjęcie mostu nocą pod księżycem

Reszta zdjęć kliknij

środa, 22 września 2010

Townsville -Wypadek rowerowy

Dzisiaj jakoś nie mogłem sie obudzić . No może nie jakoś ale przez dwa wredne komary które zaczęły swoją inwazję na moje czerwone krwinki w środku nocy. Jeden zdążył szybkim szturmem z zaskoczenia zdobyć przyczółek na moim łokciu i ujebać mnie w sam środek łokcia. Drugi nie zdążył. W porę zdążyłem w półśnie zamachać na oślep łapkami i wyhamowałem jego morderczą szarże na me krwinki. Za to wredny zaczął kołować nade mną w powietrzu z wściekłym bzęczeniem dając znak że nie ustąpi dopóki nie zanurzy swej trąby w mojej krwi ...
Próbowałem go podejść na różne sposoby, byle by nie wstawać. Machać trochę wyżej łapkami niestety to nie zdawało egzaminu. Starałem się go podpuścić że już zasnąłem i jak podlatywał próbowałem zmiażdżyć go na swym ciele. Niestety nic sie nie udawało komar atakował i jak coś wyczuł że coś jest nie, to od razu wracał na swoje stanowisko nad moim łóżkiem. Kołując nad głową z irytującym bzęczeniem . Wkurzyłem się i musiałem wstać, zapalić światło i rozsmarować go za pomocy książki z gramatyki angielskiego. Przy okazji zemściłem się na poprzednim bo znalazłem go przy drzwiach, jak próbował uciec z moją krwią. Po nocnej przygodzie pozostały tylko dwie krwawe plamy na ścianie :) Ale i tak przy otwartym całym dniu i wieczorze oknie, tylko dwa komary to nie jest źle, u nas to by były chyba już z 15 :P


Za to rano nie mogłem wstać po ciężkiej walce byłem wykończony . Jak już wyjeżdżałem rowerem z domu to już byłem spóźniony. Wybrałem oczywiście skrót. Zapierniczałem na rowerze tak szybko że myślałem że zaraz mi pot całe okulary zaleje. I nagle kątem oka zobaczyłem robotników na drodze i za nim zdążyłem sie zorientować co się stało nagle mój rower wyhamował i zapadł sie na tak prawie połowę koła w ulicę. Zdziwiony trzymając się na rowerze spojrzałem to na pracowników to przed siebie to na ziemie i naglę zrozumiałem wpierniczyłem się w świeży beton na drodze .... Już przeczuwając opierdol ze strony robotników szybko zszedłem z roweru i zacząłem przepraszać .




Robotnicy za to od razu szybko wzięli mój rower i zaczęli go szorować z betonu mamrocząc coś pod nosem. Zdziwiony tylko im pomogłem i naglę zdałem sobie sprawę że jestem w Australii nie w Polsce sprawdziłem kątem oka czy nie było jakiegoś znaku i rzeczywiście mogłem ich posądzić jak by mi sie coś stało . Ale tak szybko mi umyli i ładnie rower że po prostu śpiesząc się pojechałem do szkoły. Przynajmniej miałem usprawiedliwienie że sie spóźniłem nie to że nie wstałem ale że miałem wypadek rowerowy :)


Mogłem chociaż poudawać że coś mi się stało :/ ale to wszystko wydarzyło sie tak szybko a jeszcze z rana nie przytomny że nie zdążyłem na to wpaść :P


I na lepszą przyszłość



Townsville - ciekawostki

Witam :)

Nie chciejstwa część druga . Nic mi sie nie chce . Na zajęciach mieliśmy ciekawą grę to wam opiszę.


Pomyślcie sobie jakie zwierze najbardziej do was pasuję.  Napiszcie dwa przymiotniki opisujące te zwierzę. Zapiszcie sobie je gdzieś

Pomyślcie teraz jaki ptak najbardziej do was pasuję. Napiszcie dwa przymiotniki opisujące te zwierzę.

Pomyślcie teraz o jakimś deserze i napiszcie dwa przymiotniki opisujące deser.


Teraz po kolei pierwsze dwa to przymiotniki określające tak naprawde was samych

Drugie to przymiotniki opisujące jak myślicie że inni ludzie was widzą

A ostatni to opis seksu jaki lubicie :).


A tak na poważnie to ogólnie z wiarą sie więcej dogaduje, ale tyle nauki jest ... a ciężko się skupić jak ciągle myślę o domu .

Już trzeci tydzień leci a ja nadal tęsknie za wszystkim co Polskie masakra :P
A jeszcze głupi oglądam sobie stare zdjęcia z Polski .  I tęskno do ludzi z Polski

http://picasaweb.google.com/piotr.kaminski.pl/PrzyjacieleZnajomiIInneFajneFoty#

Muszę znowu się wziąć za siebie bo znowu popadam w melancholie jutro jakąś imprezę trzeba zorganizować .

wtorek, 21 września 2010

Townsville - ogolniki

A dzisiaj nic nie napisze :P wczoraj nic sie ciekawego nie działo po prostu :D

No może to że mamy nowego ucznia Stefano z Włoch i dostałem od Paula muzę z nowej Zelandii i ją przesłuchuje później udostępnię na blogu najlepsze kawałki.

A i jeszcze cały dzień padało ale to tak masakrycznie że po prostu ściana deszczu . Ale było miło bo to był ciepły deszcz :) ale i tak wiecie deszcz to deszcz nic ciekawego nie zrobisz .

A i Paul skurwiel dostał bilety na Gorillaz !!!! bo będą w Brisbane kurde !!! 100AUD a po za tym nie będę mógł jechać bo mam szkołę wrrr !!!



A i jeszcze sie dowiedziałem ile zarabia serwisant w zwykłej firmie w Australii 18AUD brutto za godzinę :P więcej zarabia sie na zmywaku :P

Ale jako to mówią w Queensland "Who cares? it's hot!"  :D


A trochę starej nowo zelandzkiej muzyki akurat w klimatach dzisiejszego deszczu

poniedziałek, 20 września 2010

Townsville - alligator creek


 Dzisiaj wybrałem się na wycieczkę na alligator creek :) było bardzo fajnie. Wybraliśmy się z Paulem i jego dwiema koleżankami pielęgniarkami po pięćdziesiątce. Całkiem fajnie musieliśmy przeprawiać sie przez rzekę a później popływaliśmy w niej :) . Mają ciekawe kwiatki które nazywają szczoteczką do butelek :D takie czerwone w kształcie szczoteczki do butelki :D

Ostatnio dużo śpię może wreszcie odsypiam zmianę czasu :) . Postanowiłem że w ramach praktyki angielskiego będę tłumaczył wszystkie posty po angielsku wiec w niedługim czasie możecie się spodziewać wersji ANG :)

Link do zdjęć pod zdjęciem :P


Alligator Creek

niedziela, 19 września 2010

Townsville - emigracja

Zastanawiam sie nad ludźmi na emigracji. Naprawdę ciężko pracują dniami i nocami. Ale czy gdyby tak pracowali w Polsce to by nie znaleźli dobrej pracy ?. Wziąć sie za jakieś praktyki naukę języków itp i bez problemu znalazłbyś   dobra prace w Polsce . Po prostu ludzie na emigracji nagle dostają kopa takiego ze sa wrzucani nie wiadomo gdzie i sa zdani tylko na siebie i muszą naprawdę wziąć sie do roboty bo nie mają nawet biletu powrotnego.

Inna sprawa tez ze w Australii umieją motywować wiesz co dostaniesz jak będziesz tyle czasu sie uczyć i tyle  czasu pracować i ta praca jest spokojna oraz wszyscy ci pomagają i jak coś dobrze zrobiłeś to bardzo chwalą. A w Polsce to tak nie bardzo wiadomo co robić i co się może stać .Maja tutaj listę jakie zawody są potrzebne i tworzą na tej podstawie specjalne kursy na uczelniach i technikach. W Australii jak pójdziesz na kurs pielęgniarstwa to wiesz ze będziesz zarabiać dużo kasy i tak zostanie a w Polsce to ludzie chodzą do jakiś szkół gotowania na gazie i tyle :/

W Australii jest tak, że za takie zawody jak pielęgniarka dostajesz mnóstwo kasy tak myślę z 50 000 czy 80 000 AUD . Koleś  z CCNP zarabia ta z 80000 i to jest ok pracujesz jak chcesz i nie musisz być uzdolniony w jakimś technicznym kierunku aby zarabiać kupę kasy . I ludzie maja to w dupie że jako informatyk zarabiam tyle co pielęgniarka bo to ich powinno gówno obchodzić. W Polsce ciągle sie porównuje . A przecież chodzi o to aby robić to co się lubi a nie zarabiać kasę. Nigdy nie rozumiałem dla czego ludzie są przeciwni protestom lekarzy aby zarabiali więcej. Jeśli lekarze czują że zarabiają za mało to mają prawo żądać więcej !! Każdy powinien zarabiać więcej w Polsce i móc wyrazić to że chce więcej.

Informatycy też powinni zostawić serwery i komputery i wyjść na ulice tylko że my to takie kupy jesteśmy że nie umiemy się zorganizować :/ Tylko siedzimy za tymi ekranami :/



sobota, 18 września 2010

Magnetic island - ciekawostki

Wybraliśmy się znowu na Magnetic Island z jednym Koreańczykiem, Japonką i Polką Elą. Ela już siedzi tu od prawię 3 lat. Mogła by naprawdę niezłą książkę napisać co ją spotkało i co sie dzieje na emigracji :P . Zawsze uważałem że to dobry temat na książki. Ela uczy się na pielęgniarkę ale najpierw musi skończyć szkołę dla opiekunów osób starszych. Japonka ma chłopaka Australijczyka i nie długo mają przyjechać jej rodzice oraz ma zamiar przedstawić go jej rodzicom. Boi się bo mama jest tradycjonalistką i uważa że jej córka powinna zostań przykładną japonka u boku jakiegoś japońskiego pracowitego chłopca. Córka ma chyba jednak inne plany i boi sie konfrontacji. O Koreańczyku nie dowiedziałem się zbyt wiele.

Wszyscy udaliśmy sie na wyspę gdzie czekał na nas nasz nauczyciel John. John jest naprawdę niesamowity zwiedził połowę Azji ucząc tam angielskiego. Teraz jedzie do Turcji i Maroko. Po za tym to bardzo mądry człowiek :) można z nim na wszelkie tematy pogadać.

John zaprosił nas do pizzeria włoskiej ale pizza była taka se :P ale za to lody !!! pycha :P. Wreszcie wiem gdzie są dobre lody w Australii.

Po wyżerce jakiś koleś zaczął krzyczeć że za 5 minut rozpoczął się wyścigi ropuch !!. No to ja od razu z aparatem biegnę zobaczyć co to będzie. Na miejscu okazało się że jest pełno ludzi zgromadzonych wokół okręgu. Na środku okręgu plastikowe coś wyglądające jak wiadro z przedzielonymi komorami a koło wiadra pan robiące różne dziwne rzeczy z ropuchami. Jak mi wyjaśniono to najpierw jest Aukcja ropuch . Prowadzący stara się jak może aby każdy kupił żabę. Podrzuca ją z całą siłą do góry i łapie w powietrzy udowadniając że ropucha jest wytrzymała. Także co nie które całuję aby pokazać jakie są śliczne( albo sprawdza żeby przypadkiem nie sprzedać księcia jakiegoś :P). Po sprzedaniu pierwszego rzutu żab żaby wkłada do plastikowego pojemnika i je podnosi. Ropuchy od razu próbują uciekać i która pierwsza ucieknie po za okręg wygrywa. Za jedną żabę dają tak od 15 do 100 dolarów :D

A tak przy okazji dzisiejszy dzień przebiegł z muzyką Village Kollektiv polecam:


http://soundcloud.com/village-kollektiv#

A foty z wyścigu ropuch pod zdjęciem

Magnetic Island ropuchy

piątek, 17 września 2010

Townsville - ciekawostki

W trakcie zwiedzania okolicy zauważyłem już 3 kliniki zajmujące się rakiem skóry:/ i to w takim małym miasteczku jak Townsvill. Po za tym widać po twarzach tak już 40 latków że skóra jest zniszczona , powypalana i taka powysychana.

Azjaci mają fajne gadżety. Widziałem samsunga smartfona z androidem i jest świetny. Chodzi duuużo szybciej niż symbian czy Windows mobile !! i to z animowaną tapetą w tle w menu, dużo aplikacji i wszystko takie dużo bardziej wypasione. Przykładowo gra w kierowaniu kulką do mety omijając dziury i inne przeszkody. W niej labirynt jest trójwymiarowy jak przechylasz komórkę  w jakimkolwiek kierunku to ściany nabierają głębi i przesuwa sie wszystko !!


Mam problemy ze spaniem ponieważ tu jest pełno jakieś dziwnej zwierzyny ... Wczoraj spałem z jaszczurką nad głową. Za oknem wydają strasznie piskliwe odgłosy jakieś ptaki. Odgłos jest taki jak jakiś maniak naciska taką piszczącą zabawkę dla psów. Niestety domy są z cienkich desek robione i wszystko słychać .... W jakiejś nocy wszystkich obudził napalony kangur który szukał okazji na ganku domu ....

Z nauczycielami angielskiego nie jest dobrze na historii za bardzo sie nie znają :/ . Pani była przekonana że to Kolumb odkrył że ziemia nie jest okrągła :/ Musiałem sie pochwalić że to Kopernik Polak pierwszy udowodnił naukowo że ziemia nie jest okrągła a kto to sprawdził w praktyce to już inna historia :P

Szkolnictwo jest ciekawe. Dzieciaki mogą sie uczyć na przykład japońskiego !!! super. Z tego co słyszę to dużo maja wycieczek i zabaw na lekcji nawet  w liceum.  Mieszka tu nauczyciel matematyki i co przychodzi ze szkoły to przeklina dzieciaki że to są debile :/ że nic nie umieją i nie powinni w ogóle dostać sie do wyższej klasy. Czyli tak jak  nasi nauczyciele :P. Z tą różnicą że tutaj nauczyciele nie mogą dotykać dzieci !! w ogóle !! nawet nie mogą poklepać je po głowie czy złapać za rękę bo od razu mogą być pozwani . Nauczyciel nie ma prawa i ma kategorycznie zabronione interweniować czy rozdzielać dzieci !!

A na końcu dowiedziałem się że co roku w Queensland umierają niemieccy turyści. Często znajdują ich szczątki na brzegu przy znaku uwaga krokodyle.  Nie wiem co oznacza po niemiecku crocodile, czy alligator ale jednak nauka języka sie przydaję :P

czwartek, 16 września 2010

Townsville - impreza

l

Tak foty  z imprezy z Azjatami :)



Pierwsza to mężatka Koreanka później Filipinka a ostatnia to Tajka


Pierwszy to koleś z Tajlandii później Koreański mąż Koreanki. Po drugiej stronie Koreańczyk i Tajlandka zakochana w nim 











Ta Filipinka po prawej całkiem fajnie tańczy , studiowała fitness na Filipinach . Niestety jak przyjechała do Australii trochę jej się przytyło 

środa, 15 września 2010

Townsville nocą

 Townsville ma naprawdę ładną plaże nocą :) w dzień jest za gorąco aby tam siedzieć :/ Kiedy słońce zachodzi jest piękny widok :D jeszcze nie porobiłem wszystkich zdjęć ale te co zrobiłem są całkiem ok. Powstał ciekawy efekt kiedy promienie słońca otaczały półwysep i próbowały przejść na magnetic island ta się jak by przed nimi broniła chmurami. Wyglądało to jak dwie wyspy piekła i nieba walczące ze sobą. W nocy zapalają się światła i można sobie pływać w basenie, grać w piłkę i siatkę. Wszystko jest naprawdę ładnie podświetlone, ładne fontanny.

Także pełno ludzi się pojawia biegających, grających, grillujących robiący naprawdę różne rzeczy.  Dzisiaj na dodatek spotkałem astronomów rozłożyli się na plaży ze swoimi wielkimi lunetami i można było pooglądać księżyce jupitera albo dziury w księżycu.

Niesamowite wrażenie tak widzieć wszystko z bliska , zdać sobie sprawę że jupiter to nie jest tylko obrazek z książki a słynne dziury na księżyca wymysłem fantastyków. Widziałem już naprawdę gwiaździste niebo z drogami mlecznymi nad Saharą ale wtedy to było tak niesamowite że nadal uważam to za jakąś bajkę a nie prawdziwą historię. Teraz tak mogłem dotknąć kosmosu racjonalnym spojrzeniem :) i zdać sobie sprawę jacy jesteśmy malutcy.

Zdjęcia Townsville nocą

wtorek, 14 września 2010

Townsville - ciekawostki

A wiec jak to jest z tym życiem w Australii tak sie dopytywałem i nie jest tak do końca fajnie. Oczywiście jest więcej możliwości rozwoju. Ale życie nie jest tak łatwe. Przykładowo network engineer zarabia 50000$ brutto rocznie. Ale pamiętajcie że tu wszystko kosztuje trzy razy drożej. Kupno domu w takiej dziurze jak Townsville kosztuje 700 000 $ :D. Najtańszy posiłek na mieście to 10$ ... . Wizyta u dentysty to minimum 150$ ... . Doczepienie włosów u fryzjera dla kobiety 300$ dolarów. No to porównajmy z Polską Inżynier sieciowy zarabia tak od 50 000zl brutto  rocznie ale dom można kupić już za 400 000 zl . Na mieście zjesz obiad najtańszy za 10 zl. Czy nawet mniej. Dentysta jest za darmo :D. A przynajmniej nie musisz dzielić pokoju z jaszczurką i wielkim pająkiem :/ i po krótkiej jeździe rowerem do sklepu zmieniać podkoszulki bo jest tak przepocona że sie już do niczego nie nadaje :/ . Oczywiście przez to że waluta jest silniejsza możesz zarabiać podróżować więcej. Elektronika i samochody są dużo tańsze . Ipad w Polsce 2xxxzl w Australii 640$. Samochód taka nowa toyota trochę używana chyba roczna, dwu   terenowa kosztuję 40 000$. Nie mówiąc już o polityce która jednak jest bardziej rozwinięta i pro ludzka niż w Polsce.

Miło by było aby każdy kto może napisał co o tym myśli. Swoje spostrzeżenia , doświadczenia. Bardzo bym prosił :)

Impreza

Impreza Azjatycka ze szkoły była fajna :D jednak dziewczyny nie były przyzwyczajone do Polskich tańców ale i tak fajnie się ruszały. Ogólnie znalazłem już drugą parę Koreańczyków (małżeństwo wiek 30 lat) które przyjechało do Australii tylko po to aby się uczyć angielskiego. I tak są już 1,5 roku. Ale chcą wracać. Podobnie jak mój kolega z klasy Key. Jest żonaty z małym dzieckiem. Pracuje jako nauczyciel w Korei . Wziął cała rodzinę i wyjechał do Australii aby się uczyć angielskiego. Tak masakra wszystko spakować dzieci, dom, żonę i zabrać do Australii na dwa lata :D. Przyzwyczajam się do ostrego żarcia bo tu wszyscy Azjaci tak jędzą a ja, jak to miś podjadek lubię podjadać :P. Muzykę maja kiepską. Podobno 98% piosenek koreańskich jest o miłości !!!. Ale jak na moje oko są bardziej otwarci niż Japończycy. Jak ściągnę foty to pokażę . Po za tym znalazłem fajne motywy do fotografowania nocą w Townsville więc pewnie w środę będą nowe zdjęcia.

niedziela, 12 września 2010

Townsville - okolice Ayr

A wiec dzisiaj przygotowany wreszcie wyjechałem na poszukiwanie starego fortu. Wybrałem nie najkrótszą drogę ale taką ciekawszą. Okazało się że po drodze natknę się na śliczne osiedle domków jednorodzinnych :) położonych nad jeziorkiem. Domki były śliczne :) chciało by się tam mieszkać. Po drodze porobiłem zdjęcia Lili nad jeziorkiem i gór. Townsville otaczają same góry. Niestety dostęp do fortu był zabroniony :(. Ale przynajmniej sie przejechałem rowerkiem.

Jak przyjechałem to Paul zaproponował mi podróż samochodem wokół Townsville. Pojechaliśmy wiec w drogę po drodze zobaczyliśmy typowe wioski Australijskie które budują sie jak w tym przypadku wokół fabryki wszystkiego co można zrobić z kukurydzy. Dalej jak przejechaliśmy góry to było wszystko płaskie :D. Dojechaliśmy do miejscowości Ayr i na plaże lynch. Naprawdę bardzo ładna i woda ciepła jak w zupie :D. Na plaży uczyli się młodzi skate surferzy. I panie jeździły na konikach. Plaża bardzo piaszczysta z wielką ilością muszelek :) . Wracając Paulowi sie coś przypomniało że w okolicy jest coś fajnego i pojechaliśmy do Aligator coś tam. I naprawdę było tam ślicznie. To była taka źródlana rzeczka w takich skalistych kamieniach. Od razu pomyślałem o misiaku :) że była by oczarowana tym miejscem.  Niestety już nie mieliśmy dużo czasu :/. Ale Paul obiecał mi że pojedzie ze mną za tydzień i przejdziemy ją całą będą świetne foty. A tak na razie to tyle. Foty poniżej :)


Townsville okolice i Ayr

AA zapomniałem dopisać !!!

Tak sie zapędziłem rowerkiem że okazało sie że wjechałem na Autostradę !!! oni mają Autostrady jak nasze drogi szybkiego ruchu. Ale sie pytałem czy można jechać rowerem to odpowiedzieli że jak jadę poboczem to tak. A po za pytaniu czemu nie ma lepszych Autostrad odpowiedzieli że po co i tak nie ma takiego ruchu :D

sobota, 11 września 2010

Townsville sobota

Dzisiaj sobota :) wielkie plany . Wycieczka w poszukiwaniu starej bazy militarnej  :)  i niestety nie udało się :(. W połowie drogi zorientowałem się że coś nie tak z moim aparatem :/ i musiałem się wracać . Ale już naprawione .

Jak wróciłem to zabrałem się za naukę i próbowałem dzisiaj mówić w present simple i continuous. Jakoś szło :). Później była mała impreza dla dzieciaków  . Dostałem piwo Australijskie tzn u nas to byłby napój piwo podobny bo to miało tylko 3,5 procent ... i takie siki trochę . Graliśmy w taka fajną grę planszową takie kalambury. Rzucasz kostką, przesuwasz pionkiem i zależy jak trafisz, wszystkie drużyny rysują i próbują z rysunku zgadnąć dany wyraz albo tylko twoja. Jak uda ci się to rzucasz dalej. Jak nie to rzuca przeciwnik. Fajna zabawa i przy okazji możesz sie nauczyć różnych słówek :). Później obiad z grila. Oczywiście wszystko słodkie :P. I naprawdę nie umieją robić sałatki ziemniaczanej .... muszę wziąć od rodziców przepis i im pokazać !!!. Później ciastka . Ciasta pycha . Szczególnie jedno takie jak nie dopieczona beza. Z tym że tylko tak w około  była beza. W środku jeszcze pianka i na to pełno owoców z bitą śmietaną :) pycha.

A sie dowiedziałem przy okazji że Australijczycy i Nowo Zelandczycy lubią ze sobą rywalizować . Na przykład kłócą sie bardzo często kto co pierwszy wymyślił jak to ciasto bezowe :P Australijczycy mówią że oni, Nowo Zelandczycy że oni.Jutro naprawdę zabiorę sie za szukanie tego fortu !!! i będą zdjęcia :)

PS. Dziękuje Kasi za piękny email :)

piątek, 10 września 2010

Szkoła i Townsville

Egzamin jakoś poszedł, zdałem go, dostałem 62 % punktów :) Ale był podstępny !!! trzeba zwracać uwagę na szczegóły :P następnym razem pójdzie mi lepiej. Ale za wcześnie go oddałem mogłem sprawdzić dokładnie, a tak to dużo błędów zrobiłem bo nie doczytałem zadania ... Następny za tydzień. Radze sobie lepiej z "homesickness" jak to sie tu nazywa ( tęsknota za domem) Wyspałem się i porozdzielałem sobie problemy na czynniki pierwsze jak to The White Stripes w Little Acorns śpiewał :)



No i wszystko powoli sie jakoś uspokoi.

Jutro wycieczka rowerkiem w poszukiwaniu tego starego fortu w Townsville i nowe foty. Wczoraj także gadałem z Davidem na temat Twonsville i okazuje sie że Townsville przechodzi mała recesję . Wielkiego kryzysu nie powinno być ponieważ maja tutaj największa bazę wojskową w Australii, jeden z większych szpitali w okolicy, uniwersytet oraz kopalnie. To są rzeczy stałe które nie padną i jak co to będą podtrzymywać miasto. Choć recesje widać bo co dzwonie do jakiejś firmy IT to mówią że niestety nie ma żadnych zleceń i ogólnie wszystko wolno idzie i nie potrzebują nikogo do pomocy :/


czwartek, 9 września 2010

Szkoła i wieści z Polski

Na zajęciach robimy różne rzeczy od zwykłej gramy po gry i konwersacje. Konwersację są świetne bo koleś daje nam dość kontrowersyjne tematy abyśmy umieli porozumiewać się kiedy coś jest dla nas ważne. Ostatnio mieliśmy temat o pokoju na świecie i tylko ja byłem jedyną osobą która wierzy że może być pokój na świecie !!! . Bez wojen itp . Choć jak wszyscy myślą że natura człowieka jest tak zła że musi ciągle walczyć, to tego pokoju rzeczywiście nie będzie. Dziecko jest dobre na od urodzenia dopiero później uczy się zła itp .  Mówiłem wam że na zajęciach jest tylko z 8 ludzi :) fajnie nauczyciel ma czas dla każdego .  A koleś z Libii dał mi pełno materiałów z IELTS nic tylko robić. Zostałem zaproszony przez Azjatów na imprezę w poniedziałek zobaczymy jak to będzie :) ale zawsze jakieś urozmaicenie. Obiecali mi że zrobią dla mnie coś co nie będzie tak pikantne jak oni jedzą. Jak czasami jemy razem z nimi  to próbuje ich jedzenia i naprawdę PALI !!!!

A mój braciszek szaleje w Polsce na rekonstrukcjach z drugiej wojny światowej . Przy czym wygląda jak troll na zdjęciach ale co tam :P
to ten pierwszy od czołgu. A tu foto z innego profilu:
Nadal mi tęskno za Polską nie wiem czy jestem stworzony do emigracji :/
Fajna sprawa ta rekonstrukcja jeśli wrócę na 100% sie też za to zabiorę :)

Jutro mam kartkówkę więc muszę się poczuć :) a wiec to by na tyle było. A wreszcie zrobiłem sobie pyszne śniadanko bo już miałem dosyć płatków ze słodkim jogurtem ... Dzisiaj były tosty z chlebem ziarnistym ( który trzymają w zamrażarce) z sałatka pomidorkiem jakimś czymś zielonym i serkiem oraz wędlinką pycha !! a na deser jedna z Nuttelą :P

wtorek, 7 września 2010

Ogólnie gdzieś daleko

No cóż się wyjechało to się ma. Poszukiwania pracy w IT ciężko :/ niby jakieś rozmowy są tu o przygotowaniu do projektu DNSSEC tam miejsce w jakimś serwisie ale to w następnym miesiącu. No ale zobaczymy co dalej będzie. W klasie sami Azjaci , Azjatki i Arab. Nauczyciel niesamowity ma chyba z ponad 55 lat i jeździ po całym świecie. W planach ma nauczanie Angielskiego W Maroko na parę miesięcy a później "home exchange" czyli sobie pójdzie do czyjegoś domu w Hiszpanii a tamten pojedzie do jego domu w Australii i tak będą żyli przez jakiś czas. Masakra !!!. Po za tym bardzo zachwalał chiny podobno bardzo bezpieczny , niesamowity i smaczny kraj.
Spotkałem koło szkoły jedną polkę ale wiecie jak to jest Polacy jakoś tak nie są skorzy do łączenia się w grupy na emigracji. Za to inne nacje tak. Koreańczycy , Chińczycy , Filipińczycy , Arabowie jakoś załatwiają sobie prace spotykają sie w swoim gronie itp a Polacy tak jakoś wręcz odwrotnie byle dalej od siebie . A było by nam tak o wiele łatwiej na świecie ale chyba lubimy umartwiać się w samotności. A jakoś jak tak nie masz żadnych znajomych, z daleka od wszystkich i w obcym kraju / świecie to wszystko wydaje sie dwa razy gorsze. Zwykłe problemy staja sie czymś prawie nie do przejścia :/. Ale trzeba sie nie poddawać, uprawiać dużo sportu aby mózg był odświeżony i zbyt zmęczony aby myśleć o głupotach.

Dzisiaj także zobaczyłem największą ćmę w życiu. Gdyby taka nam w leciała do pokoju to z ania mielibyśmy niezłą zagwostke jak to zabić

poniedziałek, 6 września 2010

Townsville - ciekawostki

Dowiedziałem sie ciekawych rzeczy. Wiecie że w Australii jest zakazane sprzedawanie kurczaków szprycowanych hormonami ? W Polsce też powinni tego zabronić a nie że małym dziewczynkom już piersi rosną :/ Po za tym mają takie małe własne lokalne banany miniaturki. Sa naprawdę bardzo dobre.

Z takich różnych informacji to nie można zostawiać jedzenia nie dokończonego bo zaraz przychodzą takie małe zwierzątka dużo mniejsze od mrówek i gromadzą się koloniami wokół niego ... zabiłem chyba z 100 takich jak zostawiłem skórkę po kiwi.

W wielu miejscach są darmowe krany z wodą pitną. Po za tym na plażach są porobione takie specjalne miejsca do grillowania Z kuchenką !!!! po prostu przychodzisz z własnym miejscem i gotujesz na miejscu. Z Paulem mieliśmy plan aby poszukać misia koala na Magnetic Island i go upiec na plaży ale wszystkie pouciekały

niedziela, 5 września 2010

Magnetic Island

Miałem dzisiaj wielkie plany. Zobaczyć bunkry posprzątać , pranie, pouczyć się na egzamin i co z tego wyszło ? Paul wpadł do mnie do pokoju i spytał sie czy nie chcę z nim pójść na Magnetic Island. Ja oczywiście że sie zgodziłem :). A wiec szybki packing :P ( już wprawiam sie w polską angielszczyznę;) . I jedziemy na przystanek promu. Myśląc sobie że wycieczka nie będzie mie drogo kosztowała w końcu to nie jest tak daleko. Kupuję bilety i co wyszło 29 dolarów z wycieczkę masakra a oni sobie tak na jogging jeżdżą no cóż. Skąpiec we mnie na całe szczęście dostał zawału serca i dał mi spokój wiec sobie wszedłem na łódkę. Płynąc w strone islandu :D nie no żartuje :P Płynąc w stronę wyspy która była zanurzona we mgle i wyglądała bardzo tajemniczo z powoli wyłaniającymi się zielonymi wzgórzami . Miałem odczucie jak w jakimś filmie przygodowym . Przypominał mi sie też taki stary przygodowy film który zaczynał sie w takich górach. Film był o grupie ludzi z panamoralnymi zdolnościami którzy wyruszają w takie wzgórza poszukiwać jakiegoś skarbu. Nie mogę sobie przypomnieć tytułu filmu . Ale tylko na chwilkę miałem takie odczucia do puki nie zszedłem na ląd i nie chciałem kupić wody. Pani przy kazie kazała mi zapłacić za wodę 5 dolarów . W tym momencie sknerus dostał palpitacji i drugiego zwału oraz krwiaka. Ale to nic zwykła woda z Magnetic Island - 5 dolarów, zobaczenie darmowego kranu z wodą pitna za rogiem i większych punktach widokowych - bezcenne. A wiec rozpoczęliśmy swoją podróż taka bardzo dziką ścieżką miedzy kamieniami i drzewami. Takie ścieżki podobne jak w Karkonoszach ale widok inny. Piękny na rajskie plaże i nagie skały wystające ku morzu. Pełno drzew, dziwne, nie znane odgłosy ptaków i innych zwierząt naprawdę niesamowite wrażenia. Pierwszy raz widziałem kolorową jaszczurkę , węża Australijskiego małego taki zielony. Sa tam też takie wielkie mrówki które gniazda robią na drzewach z liści Gniazda są wielkości głowy niesamowite. W ogóle jak to sie stało że one wykombinowały aby gniazda robić na drzewach. Pewnie już miały dosyć kangurów które im ciągle je niszczyły na ziemi. Kangura dzikiego też widziałem naprawdę śliczny taki mały jak pies ale nie zdążyłem zrobić foty. Tak szybko przeskakiwał przez skały i krzaki. Jednym susem wielkie kamienie brał z taka łatwością jak by sie prześlizgiwał nad nimi. Zrobiłem zdjęcie większej odmiany chyba żyjące w dolinach takie bardziej szarawe i większe są w galerii (link poniżej). A wiec wybraliśmy drogę na fort w wzgórzach. Fajnie zrobione takie ruiny z opisanymi wspomnieniami żołnierzy jak ludzie ginęli itp . Musieli mieć tam naprawdę wielkie armaty widząc po mocowaniach. Schodząc napotkałem drzewo które było po prostu pełno papuszek :D masakra pełno ich i były strasznie hałaśliwe :D

Foty

Townsville - różnice jezykowe

Dowiedziałem sie przed chwilą, że w domu w którym mieszkam, wśród jeszcze 6 osób mieszkających ze mną żaden nie jest Australijczykiem. Mój gospodarz jest z nowej Zelandii jego brat jego żona i dzieci też . Paul z którym byłem na Magnetic island też z nowej Zelandii :D. Wtedy właśnie zrozumiałem dla czego w domu rozumiem angielski, a w pracy nie do końca. Bo w pracy pracuje z Australijczykami !!!!!! ps wina Australijskie są naprawdę dobre.

Townsville - Jedzenie

W domu dostaję nawet ok żarcie dużo warzyw :) . Przed wczoraj jednak było coś dziwnego, taki dziwny ryż smażony z warzywami i orzechami nerkowca oraz z jajecznicą . Było całkiem znośne gdyby nie kotlet który był słodką imitacja kurczaka takie dziwne bardzo . Wczoraj za to były mielone o oczywiście też takie słodkie zupełnie inne niż polskie, niestety byłem zbyt zmęczony po pracy aby sie przyjrzeć. Pamiętam tylko że w sałatce było jajo i papuja. W barach na razie zauważyłem w jednym że jedzą kotlet w panierce oczywiście w dużej ilości sosów i naprawdę duże porcję z frytkami. Co miłego, to robią własny chleb, w takiej specjalnej kuchence do chleba. I jest naprawdę dobry :) Podobno to bardzo popularne wśród Australijczyków. Pani domu zrobiła ciasteczka, bardzo dobre w ciasteczkach były takie małe wersje emmemensów. Zrobiła też takie czekoladowe ciasto z orzechami pycha ale bardzo słodkie. Po za tym właśnie się zabrała za gotowanie innych ciast :D wiec nie mogę się doczekać spróbowania. Piją dużo wody mało soków i herbaty. Wczoraj także sobie trochę popływałem całkiem spoko. Woda ciepła :) i jeszcze zaczęło padać trochę, ale było bardzo fajnie. Dzisiaj mam wolne wiec w planach sprzątanie pokoju , nauka na jutrzejszy egzamin oraz wyprawa na bunkry :)

sobota, 4 września 2010

Twonsville - dzien drugi

Powinni zrobić gre pod tytułem imigrant life. Było by to coś w stylu GTA naprawdę podobne klimaty. Jak sobie jeździłem szukając pracy rowerkiem po mieście to dokładnie tak samo sie czułem :D. I masz pierwsze zadania kupić komórkę i aktywować ją. Oczywiście nie będzie tak łatwo będziesz musiał najpierw przejść szereg pytań które ci zada wkurwiająca automatyczna sekretarka udająca słotką panią .... która na dodatek jest ustawiona na Australijski akcent .... Po tym załatwienie konta w banku i poszukiwanie pracy. W poszukiwaniu pracy będziesz miał ścieżkę rozwoju i umiejętności . Możesz wybrać szybką prace ale kiepsko płatną na zmywaku i od razu zarabiać kasę albo czekać na coś większego i miedzy czasie rozkręcać biznes, albo to i to, albo jeszcze coś innego :D a nawet przyłączyć sie do nie skończonej libacji z aborygenami na ulicy ( jest ich pełno , w Australii żule to tylko aborygeni) :D. Gra była by świetna , było by pełno mini gier :D np jak nie rozdeptać karalucha podczas zmywania w restauracji itp. Powysyłałem pare cv.Z jednej firmy IT mi odpowiedzieli że niestety jest przestój w interesie i nie ma wolnych etatów ale jak co to dadzą znać.

Wczoraj nawet padał deszcz ale tak bardzo delikatnie. Od razu sie parno zrobiło i znowu miałem problemy z zaśnięciem. Okolice są naprawdę ładne rowerkiem można sie szybko wszędzie łatwo dostać. Po za tym napotkałem się na fajny plac zabaw dla dzieci. Plac zabaw jest zrobiony z różnych fontann w postaci grzybków , kaktusów. Po za tym są cztery armatki wodne i dzieci mogą strzelać do siebie takimi strugami wody. Na środku jest taki wodny domek z wielkim wiadrem na dachu. Wiadro jak się napełni wodą, przechyla się i woda wylewa sie ku radości dzieciom na domek i na nie. Możecie sobie to oglądnąć na Zdjęciach. Także na fotach jest rock pool, gdzie można pływać bez obawy przed krokodylami/rekinami/morderczymi meduzami. Po za tym już naprawiłem drugi komputer ludkom którzy tu mieszkają :)

piątek, 3 września 2010

Townsville castle hill

No to wreszcie porobiłem pare fot z góry pod którą mieszkam. Zdjecia . Townsville jest takie zupełnie inne takie małe domki żadnych bloków, światło też inne wszystko inne. Lody mają kiepskie bardziej cukier zamrożony niż lody. Dom w którym mieszkam jest bardzo fajny. Dostałem wolny dostęp do lodówki ale niestety jakoś nie chce mi sie za dużo jeść. Posiłki wyglądają na razie tak: Rano musli z strasznie słodkim jogurtem, później orzechy do podjedzenia później owoce i na końcu obiad. Pierwszy raz jadłem takie spaghetti a wczoraj dostałem taki naleśnik kebabowy i mogłem sobie do niego sam powsadzać co chciałem :) . Pożyczyli mi rower niestety rowerem chciałem sie dostać na górę ale droga rowerowa jest straszna i nie mogłem jej znaleźć musiałem całą górę okrążyć a i tak w połowie mię zatrzymali i powiedzieli że bez kasku sie nie jeździ bo dostane karę . Wiec w połowie musiałem się zawracać i iśc z rowerem piechotą. Dostałem pierwsze zlecenie skonfigurować taki script ze stronką społecznościową podobno mam dostać 250$ za tydzień za to. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Wiec wczoraj miałem strasznie zakręcony dzień. Nie mogłem sie pozbierać. Ogólnie też kiepsko śpię mam taki lekki sen i łatwo sie budzę. Za to dzisiaj wyciągnęli mie na przechadzkę na tą górę pieszo i naprawdę dużo mi to dało :D czuje sie dużo lepiej. Wiec powysyłałem pare cv o pracę. Koleś powiedział że nie wie po co pójdę na ten kurs bo dobrze gadam po angielsku :) wiec też sie podbudowałem. Ogólnie to tęskno tak samemu tesknię też bardzo za misiakiem całusy dla Ani :* :)

czwartek, 2 września 2010

Brisbane - takie różne

Ludzie mili komunikatywni. Jakiś sprzątacz na lotnisko pokazał mi fajną miejscówkę do spania z takimi wielkimi kanapami tak na uboczu hali. Choć i tak nie mogłem zasnąć. Na lot do Townsville przyszedłem dużo przed czasem i dzięki temu mogłem sobie wybrać miejsce przy oknie :) i znaleźć internet. Internetu nie znalazłem na samym lotnisku tylko obok na stacji kolejowej. Niestety na peron nie mogłem już wejść bo już oddałem bilet, wiec sie rozwaliłem z bagażami na przejściu i tam pisałem ostatniego posta :D. Pewnie to dziwnie wyglądało ale co tam :P miałem neta !!!.

Jak tak siedziałem sobie w przejściu to zauważyłem że ogólnie dużo Azjatów sie przewinęło, oraz to że japonki są chyba najpopularniejszym obuwiem w Australii. W kafejkach sprzedawali takie fajne tosty z pełno ziarnistego chleba :) ale żularstwo mi się włączyło i nie kupiłem. Czekając w poczekalni zacząłem czytać " prowadził nas los" i tak wprowadził mnie w dziwny nastrój. Szczególnie po tym jak opowiadali o tym czemu powinniśmy jeść surowe jedzenie ( warzywa, kiełki , owoce nie przegotowane, nie pozbawione naturalnych witamin i innych tam żeczy w gorącej wodzie), o tym też że coca cola jest dowarzona nawet na najdalsze zakątki świata gdzie prawie nawet dróg nie ma ( taka korporacyjna trucizna panosząca sie po świecie, ku chwale wspaniałego konsumpcjonizmu ) i o tym jak Indianie w rezerwatach umierają na cukrzyce bo nie są przystosowani genetycznie do takiej ilości cukru jakie sa w pokarmach amerykanów. A dostali same nie używki na tereny rezerwatów wiec sami nie mogą nic uprawiać. Po takich informacjach zobaczyłem grubą Australijkę z wielką trudnością wchodzącą do samolotu z małą dziewczynką i tak dziwnie mi sie zrobiło. Książka po za tym świetna obowiązkowo do przeczytania dla wszystkich. Czemu takich książek nie dodają do lektur szkolnych... ( jeszcze raz podziękowania dla Sobek za pożyczenie :) .

Brisbane nie zdążyłem zwiedzić jedynie dzięki okienku w samolocie zobaczyłem jak wygląda z góry. Brisbane z widoku ptaka wygląda niesamowicie. Wygląda jak by porozrzucane klocki lego na wielkiej zielonej dolinie. Wszędzie same domki jednorodzinne jedynie większe budowle są na środku i widać że to biurowce. Brisbane jest porozdzielane rzeką wraz z jej odnogami. W tle ocean, przy brzegu poozdabiany jest paroma rajskimi wyspami :) Rzeczki i małe jeziorka jeszcze po błyskały mi odbitymi promieniami słonecznymi na przegnanie i wnieśliśmy sie w chmury. A zapomniałem jeszcze napisać o samym lotnisku miedzy stanowym małe ale takie przyjazne. Chyba dzięki ogólnie panującej żartobliwej atmosferze wśród obsługi. Samolotów pełno po prostu jak jeden startuje to już prawie zanim następny ląduje i taka na zmianę .

A więc wreszcie lecę ostatnim samolotem do Townsville patrząc na słońce , chmury i słuchając Chińskiej wersji Gorillaz od Cichego zdałem sobie sprawę że brakowało mi słońca. Na tych wszystkich zamkniętych lotniskach i ciemnych wielkich samolotach był straszny nie dobór światła i Świerzego powietrza. Pierwsze co zrobię w townsville to pójdę na plażę.

środa, 1 września 2010

Brisbane

No to ostatni długi lot. W tym głównie spałem i poczytałem sobie książkę Kir Bułyczow. Książka świetna mimo że opisywane wydarzenia dzieją sie w Rosji to i tak widać wiele z podobieństw do naszego narodu. :). A połączenie sf z zwykłą rosyjską zabitą dechami wioską za czasów komunizmu i to wszystko w sosie typowego podejścia Rosjanina do życia gwarantuje świetną zabawę dla czytelnika. No a lot ostatni był spokojny nie miałem czasami takiej małej paniki jak ostatnio, kiedy człowiek sobie nagle uświadamiał że jest na kawałku wielkiego żelastwa w odległości tysięcy kilometrów nad ziemią i lecący z zawrotną prędkością otoczony taką duża ilością różnych urządzeń i każde z nich może sie popsuć i nie ma drogi ucieczki. Może przy małych lotach nie zdążyłem sobie tego uświadomić, ale da sie przyzwyczaić do tego . Za to wreszcie mi podali moje ukochane noodles. Taki makaron specjalny z kurczakiem i warzywami w sosie sojowym pycha. W tym też były ładniejsze stewardesy o azjatyckiej urodzie ale takie drobniejsze. W tym jedna została nawet poderwana przez jednego eleganckiego pana. Choć kto tu kogo poderwał nie jestem pewien z tymi kobietami nigdy nic nie wiadomo.

w Brisbane lotnisko takie se. Podsłuchałem rozmowę że ma być dzisiaj bardzo zimno 15 stopni masakra. Mieli nas ciężko przeszukiwać a tu nic , chociaż może przez to że od razu napisałem ze mam dziwne lekarstwa i następny pan mie tylko zapytał jakie to oraz bez sprawdzania przepuścił. Żadnego zaglądania w plecak. . To dobry pomysł na przemyt powiedzieć że sie ma coś małego a dużego schować i przejść oddając małe :). A i jeszcze obwąchał mie szkolony bigiel czy nie mam jakiegoś jedzenia. Te małe głodomory rzeczywiste są najlepsze do tego . Na lotnisku brak neta dopiero na dworcu kolejowym przed lotniskiem miedzy stanowym znalazłem na 30 minut net. Kible też takie se i wszystko tu dopiero jeździ od 5 rano. Po dostaniu swojego bagażu zrobiłem sobie mały prysznic w publicznej toalecie, zmiana galotów i ciuchów. Bagaż dotarł w całości ale chyba mi ukradli ręcznik.... no cóż miło że zainwestowałem w czyjąś poprawę higieny :). Bagaż widać trochę poobijany , latarka się włączyła tak go rzucali i uświniony cały, będzie czyszczenie. . Ale wiedźminowi nic sie nie stało. Miecz mu tylko opadł wiec nie wiem co mu tam robili . Ok lece na lot do Townsville :)