poniedziałek, 15 listopada 2010

Townsvile - Fishing

No to pojechaliśmy na ryby !!!

Uzbroiłem się w pożyczoną różową wędkę i rowerkiem przyjechałem do Rocio !!

Po ty wpakowaliśmy sie dwa samochody z napędem na cztery koła w tym jeden 20 letni drogi 15 :D ( tak w Australii nie ma zimy ani soli na drodze i samochody naprawdę dobrze sie trzymają ) i ruszyliśmy w drogę !!!

Na początku było fajnie a później ruszyliśmy w bezdroża dostaliśmy tylko info że mamy schować lusterka i zagłębiliśmy się w busz :D i było jeszcze fajniej :P Adam całkiem dobrze kierował :D i pomimo dziur, dżew i mokradeł daliśmy rade :D






Zatrzymaliśmy się w kompletnym nigdzie bądź :D ale Matt nasz przewodnik kazał nam iść w jakimś kierunku i jak baranki poszliśmy za nim przedzierając się przez krzaki , drzewa i inne roślinność podziwiając piękne góry przed nami . Gdy dotarliśmy na miejscu za krzaków wyłoniła nam się przpiekna plaża z takim półwyspem z górami w tle przepięknie . Cała ta wielkość robi wrażenie. 40 kilometrów za miastem i ma się takie cudo.



















Plaża była przepiękna i wielka !!! co na dodatek przy samym brzegu pływały wielkie ogromne ryby !!! Plaża była pełna powalonych uschniętych drzew i miała takie dziwny piasek takie kulki oraz pełno było dziur w piasku. Co mi powiedzieli to że wszystko zostało zrobione przez kraby które sie rodzą na tej plaży :). Co ciekawe były też drzewa z takimi końcówkami korzeni wystające z ziemi. Wyglądało to tak jak jednostka zergów z dodatków brood wars :D. Niestety żadne ryby nie chciały brać wiec poszliśmy dalej nad rzekę













Nad rzeką sie rozbiliśmy i zaczęliśmy łowić Matt mi pokazał jak zrobić przynętę i zacząłem coś próbować złowić. Niestety jedynie co udało sie złowić to Tonowi takiemu Austriakowi dwa rekiny pod rząd !!! niestety były za małe do zjedzenia :/. Ale żądnej innej ryby. Oprócz czegoś dziwnego co złowiliśmy przy samym wejściu rzeki ale każdy bał sie co to jest więc wypuściliśmy. Z miejsca blisko rzeki musieliśmy szybko uciekać bo zaczął sie przypływ i zaczęliśmy być za blisko wody i krokodyli w niej :D. Jak zobaczycie zdjęcia mnie z nogami w wodzie to podobno było najgłubszę co można było zrobić. Bo krokodylę są leniwe jak cie zobaczą na brzegu to ci nić nie zrobią ale jak poczują że jestes w wodzie to z chęcią podpłynął.











Naglę zdaliśmy sobie sprawę że przypływ nabrał rozpędu i pożarł już połowę plaży !!!. Wiec zaczęliśmy szybko sie poruszać w stronę samochodów . Niestety po drodze zobaczyliśmy rekiny Matt rzucił im trochę przynęty aby się zajęły nimi a my poszliśmy dalej. Niestety w pewnym momencie plaża została już całkowicie zalana. Zostaliśmy poinformowani że jak przeþłyniemy do brzegu szybciej niż 15 minut to krokodyle nas nie zauważył ani rekiny wiec szybko plecaki na rekach i w długą :D. Całe szczęście daliśmy rade !!!








Jak dotarliśmy do samochodów to zdecydowaliśmy że jeszcze spróbujemy jednego miejsca i poszliśmy na taka skałę . Niestety nie mieliśmy szczęścia więcej tam było krabów niż ryb. Co gorsza kraby były cwane i umiały w mgnieniu oka złapać i wyrwać przynętę z wędki :/ później przyjechali ludzi z łapkami na kraby choć nie wiem po co kraby wychodziły same na brzeg i można było je łapać rękami :D








Wróciliśmy więc bez niczego ale za to z przygodami i zadowoleni  z przebytej wycieczki :D

2 komentarze:

  1. "...Wróciliśmy więc bez niczego ale za to z przygodami i zadowoleni z przebytej wycieczki :D..."

    No i tego można ci pozazdrościć brat :D
    Więcej takich wycieczek ale bardziej bezpiecznych.
    Pozdrowienia brat :D

    OdpowiedzUsuń
  2. I to jest zycie ! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń